Minister o bażantach – nietrafnie

Bazant Minister Środowiska wydał „Oświadczenie ws. polowania na bażanty”, które zawiera istotne błędy merytoryczne. Prostujemy nieścisłe informacje i, zgodnie z zaproszeniem Ministra, przedstawiamy propozycje tematów do przemyśleń i dyskusji.

Minister Środowiska Jan Szyszko, w związku z informacjami o jego udziale w polowaniu na bażanty w lutym tego roku, opublikował 9 marca 2017 r. swoje oświadczenie m.in. na stronie internetowej Ministerstwa Środowiska. Jako powód jego wydania podał troskę o „brak dostatecznej, fachowej wiedzy na temat przyrody” u dziennikarzy. Sporo podanych w oświadczeniu informacji wydaje się bardzo luźno związanych ze sprawą wspólnego polowania Ministra i Łowczego Krajowego PZŁ. Znalazły się w nim też błędy merytoryczne. Dbając, by w świadomości odbiorców nie utrwaliły się informacje nieprawdziwe, poniżej prostujemy nieścisłości i uzupełniamy braki.

„Bażant (…) Ptak azjatycki introdukowany w celach łowieckich do Europy, w tym do Polski, w XVI wieku”.

Bażant zwyczajny jest ptakiem euroazjatyckim, choć większość jego podgatunków jest rodzimych tylko dla Azji. Przyjmuje się, że na naszym kontynencie naturalnie występuje w Delcie Wołgi, a także (zależnie od przyjętej definicji Europy) w zachodniej Gruzji. Rzeczywiście, pierwsze dane na temat jego wsiedlenia na terenie obecnej Polski (Śląsk) pochodzą z 1567 r. Na tereny śródziemnomorskie Europy gatunek ten został jednak introdukowany już co najmniej kilkaset lat przed naszą erą, za czasów Imperium Rzymskiego. Również do wielu innych krajów Europy Środkowej i Zachodniej trafił znacznie wcześniej niż w XVI w.

„Wiosną samica składa do kilkunastu jaj”.

Ta informacja jest prawdziwa w odniesieniu do dziko żyjących bażantów zwyczajnych. Sprawa dotyczy ptaków pochodzących z hodowli, gdzie uzyskuje się do kilkudziesięciu jaj rocznie od jednej kury, a okres ich składania jest dłuższy.

„Optymalny udział płci w okresie rozrodu: 1 kogut na 5 kur”.

Minister nie wyjaśnił, „optymalny” dla kogo i wg jakich kryteriów? Temat właściwych proporcji poszczególnych płci w populacjach dzikich zwierząt jest przedmiotem różnicy zdań między częścią przyrodników a myśliwymi. Ci drudzy często argumentują, że muszą ingerować, w celu przywrócenia „optymalnego” udziału płci w populacji. Najwyraźniej uważają, że Stwórca i/lub ewolucja (zależnie od światopoglądu) popełnili w przypadku niektórych gatunków błąd, albo ustalając stosunek płci w ich potomstwie uwzględnili korygującą działalność PZŁ.

„Polski Związek Łowiecki (PZŁ) zajmuje się introdukcją i reintrodukcją bażanta na tereny polskich pól.”

Bazanty-oswiadczenie Reintrodukcja to ponowne wprowadzenie na stare miejsca bytowania rodzimych gatunków, kiedyś tam żyjących, lecz wcześniej wytępionych lub z innych przyczyn wymarłych. Jak wcześniej Minister zaznaczył w swoim oświadczeniu, bażant zwyczajny nie jest rodzimy dla Polski. Zgodnie z definicją z art. 5 pkt 1c ustawy o ochronie przyrody, jest to gatunek obcy. Oznacza to, że w jego przypadku można mówić jedynie o introdukcji. Zgodnie z art. 120 ust. 1 ustawy o ochronie przyrody „Zabrania się wprowadzania do środowiska przyrodniczego oraz przemieszczania w tym środowisku roślin, zwierząt lub grzybów gatunków obcych”. Ustawa nie przewiduje możliwości udzielania zezwoleń na odstępstwa od tego zakazu. Czy skoro Minister Środowiska przy okazji omawianego polowania dowiedział się, że PZŁ łamie prawo i introdukuje (wypuszcza do środowiska naturalnego) obcy naszej faunie gatunek ptaka, należy się teraz spodziewać doprowadzenia przez podległe mu służby do niezwłocznego zaprzestania tego procederu i pociągnięcia winnych do odpowiedzialności karnej?

„W ramach introdukcji i zasiedlania OHZ sprzedają około 150 tys. kur i około 30 tys. kogutów. Pozostałe 120 tys. kogutów jest sprzedawane z przeznaczeniem na polowania. Uzyskane pieniądze pokrywają koszty hodowli”.

Informacja ta jest zapewne prawdziwa, ale niepełna. Warto dodać, że zakup bażantów zwyczajnych do introdukcji (budzącej wątpliwości co legalności, nie mającej pozytywnego znaczenia dla ochrony przyrody czy środowiska, a mogącej być szkodliwą dla innych, rodzimych gatunków z rodziny kurowatych) jest często dotowany ze środków wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej, przeznaczonych na ochronę przyrody i środowiska. Było to krytykowane między innymi przez Państwową Radę Ochrony Przyrody.

„Organizacja polowania polega na tym, że podmioty zakupujące koguty przewożą je – w specjalnych klatkach, służących do transportu drobiu – do łowisk, w których są wypuszczane. Tam poluje się na nie zgodnie z regulaminem”.

Przede wszystkim – w naszej ocenie ta forma działalności nie jest w świetle prawa polowaniem. Wynika to z szeregu przepisów i zostało potwierdzone postanowieniem Sądu Najwyższego z dnia 3 października 2011 r. (sygn. V KK 151/11). Zgodnie z art. 1-4 ustawy Prawo łowieckie, polowaniem jest wchodzenie dozwolonymi metodami w posiadanie „zwierzyny”. Zwierzyną zaś są zwierzęta łowne w stanie wolnym, stanowiące własność Skarbu Państwa. Z zapisów Prawa łowieckiego (np. art. 34 pkt) wynika, że zwierzęta łowne („występujące w stanie wolnym”) są „zwierzętami dziko żyjącymi” w rozumieniu przepisów ustawy o ochronie przyrody. Bażanty hodowlane, zakupione przez osobę fizyczną lub prawną z OHZ i chwilowo wypuszczone w celu pozyskania przez inną osobę, która za to zapłaciła, nie stają się własnością Skarbu Państwa. Nie są też zwierzętami „występującymi w stanie wolnym”, gdyż – jak potwierdził Sąd Najwyższy, przepisy nie mówią o stanie występowania gatunku jako takiego ale o stanie wolnym konkretnych osobników. Wypuszczenie nieprzygotowanych do życia na wolności zwierząt na chwilę, w celu pełnienia przez nie roli żywego celu strzeleckiego, nie spełnia kryteriów pozwalających na uznanie ich za „występujące w stanie wolnym”. Nie są to też zwierzęta „dziko żyjące”, gdyż te zostały jednoznacznie zdefiniowane w art. 5 pkt 15 ustawy o ochronie przyrody jako niepochodzące z hodowli lub wprowadzone do środowiska przyrodniczego w celu odbudowy lub zasilenia populacji. W tym wypadku celem wypuszczenia ptaków pochodzących z hodowli nie była odbudowa czy zasilenie populacji, lecz ich niezwłoczne zastrzelenie.

Skoro to nie było polowanie, to co to było? Zastrzelenie tych bażantów nie było też kłusownictwem. Kłusownictwo, zgodnie z art. 4 ust. 3, dotyczy wejścia w posiadanie w sposób niebędący polowaniem zwierzyny. Jak wskazano wyżej, naszym zdaniem bażantów tych nie można uznać za zwierzynę w rozumieniu prawa łowieckiego. Było to więc raczej uśmiercenie ptaków „utrzymywanych przez człowieka w celu pozyskania mięsa i skór” w rozumieniu art. 6 ust. 1 pkt 1 ustawy o ochronie zwierząt. Legalność tej działalności należałoby więc rozpatrywać w świetle przepisów weterynaryjnych dotyczących uboju i uśmiercania zwierząt, a nie przepisów łowieckich. Można też zadać pytanie, czy transport tych ptaków był zgodny z warunkami określonymi w rozporządzeniu Rady (WE) nr 1/2005 (w sprawie ochrony zwierząt podczas transportu…), czyli czy np. towarzyszyły im odpowiednie dokumenty.

„Polowanie to najbardziej humanitarny sposób pozyskiwania najwyższej jakości pożywienia pochodzenia zwierzęcego. Oponentów zapraszam do obejrzenia – dla kontrastu – przemysłowych ferm hodowli…”

Nie mamy zamiaru wchodzić w rozważania, czy polowanie jest bardziej humanitarnym sposobem pozyskiwania „pożywienia pochodzenia zwierzęcego, niż np. różne rodzaje pasterstwa, chowu pastwiskowego czy na wolnym wybiegu. Ani z którego źródła pożywienie to ma „lepszą jakość”. Podkreślmy jeszcze raz, że zabijanie tych bażantów nie można naszym zdaniem uznać za polowanie. Przypomina to raczej ubój rytualny (z zachowaniem niektórych „rytuałów myśliwskich”). Poza tym zwracamy uwagę, że te bażanty pochodziły z komercyjnie działających ferm, a nie z wolności... Czy to więc jedynie sposób ich zabicia (ołowiany śrut) tak pozytywnie wpływa na „jakość”?

„Szkoda, że niezwykle zdrowe mięso pozyskiwane w trakcie polowań jest prawie w całości, i na dodatek po skrajnie niskich cenach, eksportowane poza granice kraju”.

Skoro zakup tego „mięsa” z hodowli jest dotowany przez WFOŚiGW ze (środków na ochronę przyrody), a następnie jest ono po dumpingowych cenach eksportowane, to rzeczywiście „szkoda” (przede wszystkim funduszy ekologicznych).

„Minister Środowiska nadzoruje PZŁ– zarówno w zakresie pozyskania zwierzyny, jak i jej hodowli w obwodach łowieckich. Jego obowiązkiem jest pełna znajomość funkcjonowania polskiego łowiectwa, w tym i również w zakresie polowań. Z tego też powodu minister uczestniczy w ważnych spotkaniach przedstawicieli polskiego łowiectwa, w tym i polowaniach”.

Minister Środowiska nadzoruje także wiele innych dziedzin – np. handel zagrożonymi gatunkami (jako krajowy organ zarządzający CITES). Aż strach więc pomyśleć, w jakich działaniach i z kim musi jeszcze – według przedstawionej w tym oświadczeniu filozofii – uczestniczyć… Czy pojęcie „konfliktu interesów” nie jest Ministrowi znane?

Wg informacji podanych poza oświadczeniem, Minister „zapłacił” za udział tym polowaniu, wpłacając prawie dwa tygodnie później darowiznę na rzecz Fundacji Hodowli i Reintrodukcji Zwierząt Dziko Żyjących. Brak jasności, czy to ta Fundacja zorganizowała tę akcję uśmiercania „nadliczbowych” kogutów. Warto jednak zwrócić uwagę, że zgodnie z Kodeksem Cywilnym darowizna to bezpłatne świadczenie na rzecz obdarowanego. Jeśli darowizna jest przekazywana w zamian za świadczenie usługi na rzecz „darczyńcy”, można się zastanawiać, czy nie ma to charakteru omijania przepisów podatkowych.

„zakładam, że następne, podobne oświadczenie będzie dotyczyło kuropatwy”.

Hodowlę mało zróżnicowych genetycznie kuropatw zwyczajnych i wypuszczanie ptaków nieprzystosowanych do życia w środowisku naturalnym, przy jednoczesnym kontynuowaniu pozyskania łowieckiego z tak „zasilanych łowisk” nawet eksperci z PZŁ uważają za jedno z istotnych zagrożeń dla tego gatunku. Tymczasem działania te są także bezrefleksyjnie dotowane ze środków na ochronę przyrody, bez dokonywania odpowiedniej, niezależnej oceny eksperckiej ich przyrodniczych skutków. Czekamy więc z zainteresowaniem, jakie stanowisko w tej sprawie przedstawi w swoim kolejnym oświadczeniu Minister.


Chcielibyśmy też konstruktywnie odpowiedzieć na zawarte w oświadczeniu zaproszenie „do merytorycznej dyskusji na temat ochrony rodzimej przyrody, a także w kwestii zasad funkcjonowania polskiego modelu łowiectwa”. Na pierwszy ogień do rozważenia proponujemy trzy tematy związane ze sprawą, której dotyczy oświadczenie:

1. Kiedy Polska wprowadzi do swojego porządku prawnego wszystkie przepisy wynikające z regulacji UE dotyczących obcych gatunków inwazyjnych i zacznie ich przestrzegać? A może w pierwszej kolejności – kiedy organy naszego państwa zaczną egzekwować już obowiązujące przepisy i będą ścigać łamanie zakazów wprowadzania do środowiska gatunków obcych (w tym łownych) oraz posiadania i obrotu szczególnie groźnymi obcymi gatunkami inwazyjnymi? Zagadnienie to dotyczy także „modelu polskiego łowiectwa” – czy nie powinien on uwzględnić zaleceń choćby Europejskiej Karty Łowiectwa i Różnorodności Biologicznej oraz Europejskiego Kodeksu Postępowania w Zakresie Myślistwa i Inwazyjnych Gatunków Obcych? Oba te dokumenty zawierają postulat, by wszelkie zasilania populacji gatunków łownych były prowadzone zgodnie z zasadami IUCN dotyczącymi wsiedleń i reintrodukcji. Na problem nieuwzględniania w Polsce powszechnie na świecie stosowanych zasad IUCN przy wsiedlaniach gatunków zwracała też uwagę w swojej opinii Państwowa Rawa Ochrony Przyrody.

2. Zakładając, że podczas omawianego odstrzału bażantów wszyscy uczestnicy wykazali się nadzwyczajną, 100% celnością i do każdego upolowanego” praka strzalno tylko raz, wprowadzili oni do środowiska co najmniej ok. 12 kg ołowiu w postaci śrutu. Czy Ministerstwo Środowiska ma zamiar wprowadzić w życie postanowienia Rezolucji 11.15 Konwencji o ochronie migrujących gatunków zwierząt (której Polska jest stroną) oraz Rezolucji 2016/082 IUCN (organizacji, do której należy większość państw świata, i której Polska była współzałożycielem) i zacznie wycofywać toksyczną amunicję ołowianą z użycia w łowiectwie?

3. W Kodeksie Etycznym Myśliwych Unii Europejskiej (art. VII lit. A ust. 8) „praktyki uwalniania zwierzyny bezpośrednio przed lub podczas polowania” są wymienione jako przykład działań niewłaściwych. Czy „Polski model łowiectwa” powinien utrzymywać tę formę używania zwierząt do rozrywki jako żywych celów strzelniczych?

Opracowanie: dr inż. Andrzej Kepel


Dodatkowe, drobne uwagi redakcyjne,
kierowane do służy prasowej Ministerstwa Środowiska

„Bażant (łac. Phasianuscolchicus, rodzina Phasianidae) <…> kuropatwy (łac. Perdixperdix)”.

Bażant to rodzaj ptaków należących rzeczywiście do rodziny kurowatych (Phasianidae). Jego naukowa nazwa, pochodząca z j. starogreckiego, to Phasianus. Współcześnie wyróżnia się dwa gatunki z tego rodzaju: bażanta zwyczajnego (Phasianus colchicus) oraz bażanta pstrego (Ph. versicolor). W Polsce występuje dziko pierwszy z nich (najczęściej są to mieszańce różnych podgatunków). Zgodnie z powszechnie przyjmowaną nomenklaturą, polską nazwą „bażant” określa się także ptaki (łącznie 8 gatunków) z rodzajów o naukowych nazwach Syrmaticus, Chrysolophus i Catreus.

Kuropatwa to rodzaj, do którego zalicza się trzy gatunki, w tym występującą w Polsce (rodzimą) kuropatwę zwyczajną (Perdix perdix).

Zwracamy uwagę, że nazwy naukowe gatunków zwierząt pisze się czcionką odmienną niż reszta tekstu (np. kursywą), a między nazwą rodzaju i epitetem gatunkowym stawia się spację.