15 sierpnia rozpoczyna się w Polsce sezon łowiecki między innymi na kaczki krzyżówki, czernice, głowienki i łyski. Tymczasem na wielu jeziorach i stawach ptaki te wodzą jeszcze nielotne młode. Rozpoczynanie polowań w okresie wychowu młodych jest sprzeczne z prawem unijnym.
W artykule 7 ustęp 4 dyrektywy ptasiej czytamy: „Państwa Członkowskie sprawdzają w szczególności, czy na gatunki, do których stosuje się prawo łowieckie, nie są organizowane polowania w okresie wychowu młodych ani w czasie trwania poszczególnych faz reprodukcji”. W art. 5 lit. d dyrektywa zakazuje umyślnego płoszenia ptaków, szczególnie w okresie lęgowym, jeśli może to zaszkodzić ich ochronie.
Wystarczy wybrać się obecnie nad najbliższy zbiornik wodny, a mamy duże szanse zobaczyć wodne ptaki z różnych gatunków wodzące młode. Poza łyskami i łownymi gatunkami kaczek dotyczy to także chronionych łabędzi, perkozów… niektóre rybitwy siedzą wręcz jeszcze na jajach, wysiadując powtórzone lęgi. Nie jest to wydarzenie wyjątkowe czy marginalne, jak próbują argumentować niektórzy myśliwi. Jest to obecnie zjawisko powszechne, występujące co roku na terenie całej Polski.
Od lat w połowie sierpnia rozpoczyna się rytuał wprowadzania do naszych stawów i jezior ton silnie trującego ołowiu w postaci kulek śrutu. Część śrucin ma wrócić do myśliwych w ciałach upolowanych ptaków, reszta ołowiu stopniowo przenika do łańcucha pokarmowego i trafia m.in. na nasze stoły w mięsie ryb. Jednak myśliwi od lat skutecznie lobbują nie tylko przeciw wprowadzeniu obowiązku zastąpienia śrutu ołowianego stalowym, ale i przeciw wydłużeniu okresu ochronnego na ptaki wodne. Tymczasem w Polskich warunkach okres wychowu młodych u kaczek (zwłaszcza z gatunków nurkujących) i łysek kończy się dopiero w połowie września, a na zbiornikach, na których gniazdują rybitwy, polowania nie powinny się zaczynać przed październikiem. Choć do rybitw się nie strzela, pies myśliwski aportujący upolowaną kaczkę przez środek kolonii tych ptaków może spowodować rozproszenie wielu rodzin i upadki piskląt.
Postulat dostosowania terminów polowań do prawa wspólnotowego i okresów rozrodczych poszczególnych gatunków ptaków jest od lat podnoszony przez PTOP „Salamandra” i innych przyrodników. Do tej pory udało się doprowadzić do zgodnych z prawem rozwiązań w odniesieniu do słonek i gęsi (choć niektóre środowiska myśliwych wciąż starają się przywrócić polowania na te ptaki w zakazanych terminach). Letnie polowania na kaczki w okresie, gdy część z nich wciąż wodzi młode, sprawia jednak, że nasze prawo łowieckie jest wciąż uważane za nieetyczne i sprzeczne z przyjętymi w Europie zasadami. Jeśli Minister Środowiska nie skoryguje tego przepisu z własnej inicjatywy, zapewne zostanie do tego zachęcony przez Komisję Europejską. W przypadku krajów „starej Unii”, w których lobby myśliwskie także było zbyt silne, by krajowi politycy zdecydowali się podjąć niekorzystne dla nich decyzje, dostosowanie do prawa wspólnotowego następowało w wyniku wyroków Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich, który zawsze w takich sprawach stawał po stronie przyrody i prawa wspólnotowego.
Andrzej Kepel
ZOBACZ TAKŻE:
Polska chce się procesować w sprawie gęgaw?